Aktualnie komin dla Emila.

Już pisałam o wczorajszym dniu. Dobrze, że się już skończył, bo cierpliwość straciłam niemal całą. Jeszcze późnym popołudniem wypłacałam pieniądze. Poszłam do sklepu i przy kasie taka myśl mi się nasunęła, że nie pamiętam momentu kiedy wyciągałam kasę z bankomatu. No i masz, oczywiście się okazało, że pieniędzy nie wzięłam. Ale uff, okazało się też, że pieniędzy nikt nie wziął, tylko wróciły na konto.

Zwieńczeniem dnia była wizyta u dentystki. Przyjeżdżam pod gabinet o 19.00. Ciemno, zamknięte. No to dzwonię na komórkę, a dentystka zdziwiona, bo mnie nie ma w terminarzu. I nie może mnie przyjąć, bo wyjeżdża. Umówiłyśmy się zatem na późniejszy termin.

W domu wyciągnęłam kartkę, na której mi zapisała termin wizyty, a tam jeszcze lepiej  – 30 października. Dzwonię do niej, czy nie wpisała mnie na październik. Też mnie nie wpisała.

Zostawiłam już to wszystko, zrobiłam sobie kawę, wyciągnęłam robótkę.

Emil zamówił sobie czerwony komin na zimę, więc mu go dziergam. Mam w planach jeszcze czapkę – sowę, bo mi się bardzo podoba 😉

A na zdjęciu przybornik na robótki, który sobie kiedyś wyszydełkowałam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Koszyk

Powrót do góry