Czas późnych wakacji.

Niby środek właśnie minął, ale dla mnie to już z górki.

Uwielbiam sierpień za obfitość warzyw i owoców. Za to, że mogę wyskoczyć z miską do ogrodu po owoce, a za 20 minut mieć już z nich aromatyczny kompot.

Na targu dostaję oczopląsu i brakuje mi rąk i siły do noszenia siat z tymi darami lata. Ostatnio musieliśmy z Emilem porzucić zamiar zakupu dyni, bo dodatkowe 5 kilo to już było ponad nasze możliwości.

Efektem ostatniej wizyty u Gabrysi, która ma fantastyczny ogród warzywno-owocowo-kwiatowy, są 43 słoiki kiszonych ogórków i 13 słoików sałatki ogórkowej z kurkumą. Że nie wspomnę o pachnących pomidorach, malinach i włoszczyźnie 😉

W sierpniu lubię też burzową pogodę, taką jak dzisiaj. Po wykańczających upałach nadszedł ulewny deszcz, który przywrócił życie kwiatom, mojej dyni na kompoście, która wyglądała jak jeden z jego składników, drzewkom owocowym. Podniósł poziom w studniach, dzięki czemu będzie czym podlewać w nadchodzące, równie upalne dni.

Niestety, czasem burze przynoszą zniszczenie a nawet śmierć, tak jak dzisiaj w Małopolsce… życie…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Koszyk

Powrót do góry