Ostatnie jak na razie – pudełko na kredki.

Emil dzisiaj wstał i był szczerze zdziwiony, że musi pójść do szkoły. Ale Emil nie jest zwykle zaskoczony sytuacją dłużej niż 30 sekund i potrafi dostosować się jak kameleon;) Ubrał się, spakował i wyszliśmy. Oczywiście auto nie odpaliło i musiałam prosić o pomoc. Odpalanie auta na kable nie stanowi dla mnie już tajemnicy, chyba zacznę robić to na czas, żeby mieć z tego jakąś frajdę. Tym bardziej, że mój EM kupił mi sześciometrowe kable;)) A szczerze – to już brakuje mi cierpliwości. Mechanik dzisiaj będzie dostępny, albo nie. A jutro też będzie dostępny albo nie. Idę trochę popracować, bo plecy dopiero od wczoraj względnie mi odpuściły, ale w tym tygodniu bezwzględnie muszę wybrać się na basen, bo coś czuję, że tylko czekają na moje zaniedbanie w tej kwestii.

Znowu pudełko na kredki. Z jakimiś skrzydlatymi pannami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Koszyk

Powrót do góry